Czy najwięksi emitenci zgodzą się ponieść koszty globalnych działań na rzecz walki ze zmianą klimatu i adaptacji do jej konsekwencji? Czy kraje dojdą do porozumienia, jakie instrumenty finansowe najskuteczniej przyspieszą dekarbonizację? “Finansowy COP” już za pasem, a od jego ustaleń wiele zależy – kurczy się czas na osiągnięcie celu Porozumienia paryskiego – ograniczenia wzrostu globalnej temperatury względem epoki przedprzemysłowej o 1,5℃.
COP29 w Azerbejdżanierozpocznie się 11 listopada. Choć nadchodząca Konferencja Stron Ramowej Konwencji ONZ w sprawie zmian klimatu (COP29 w Baku w Azerbejdżanie) bywa nazywana COP-em technicznym czy nawet PR-owym ćwiczeniem, to jego ustalenia będą kluczowe w nadchodzącej dekadzie walki ze wzrostem emisji gazów cieplarnianych. Główne wyzwania tego Szczytu to:
- Wypracowanie przez strony po raz pierwszy od 15 lat nowego wspólnego celu finansowania działań dla klimatu (w skrócie NCQG, z ang. The New Collective Quantified Goal on Climate Finance). Cel ten ma w 2025 roku zastąpić poprzedni, z 2009 roku, kiedy kraje rozwinięte zgodziły się do 2020 roku dojść do przeznaczania minimum 100 miliardów dolarów rocznie na pomoc krajom rozwijającym się w ograniczaniu emisji i budowaniu odporności na skutki zmian klimatycznych.
- Uzgodnienia w sprawie wzmacniania krajowych planów i celów klimatycznych. Sygnatariusze Porozumienia paryskiego (do których należy Polska i 195 innych państw) zobowiązali się do przedstawienia dobrowolnych ustalonych krajowo wkładów do globalnej redukcji emisji (ang. NDC – Nationally Determined Contributions). Uzgodniono także, że co 5 lat plany te będą aktualizowane, a poziom ich ambicji zwiększany. Najbliższa aktualizacja będzie w 2025 roku podczas Szczytu COP30 w Brazylii, jednak część krajów przedstawi plany już przed zbliżającym się Szczytem, by zmobilizować pozostałe strony Porozumienia do przyspieszenia działań. Rozmowy w tym zakresie będą kontynuacją dyskusji na temat wyników globalnego przeglądu działań (ang. Global Stocktake, GTS) rozpoczętej na COP28 i odchodzenia od paliw kopalnych.
Dlaczego to ważne?
Miniony rok upłynął pod znakiem katastrof spowodowanych przez zmianę klimatu. Wrześniowa powódź w Polsce była spowodowana opadami zintensyfikowanymi przez zmianę klimatu. Powódź błyskawiczna w Hiszpanii z ostatnich dni została nasilona przez zwiększone parowanie wód Atlantyku. Według organizacji non-profit Climate Central, prawdopodobieństwo wystąpienia tych podwyższonych temperatur powierzchni wody było od 50 do 300 razy większe w wyniku zmian klimatycznych spowodowanych przez człowieka.
Według najnowszej odsłony Emissions Gap Report, globalne emisje gazów cieplarnianych sięgnęły nowego rekordu na poziomie 57,1 Gt CO2e (ekwiwalentu CO2) w 2023 r., co stanowi wzrost o 1,3% w porównaniu z poziomami z 2022 roku. Trwanie przy obecnych globalnych zobowiązaniach klimatycznych oznaczałoby katastrofalny wzrost emisji gazów cieplarnianych o 3,1℃. Nadal globalnie robimy więc zbyt mało, żeby zatrzymać katastrofalne skutki zmiany klimatu. Ambitniejsze zobowiązania i ich realizacja (a zatem również skuteczne zapewnienie ich finansowania, także w krajach rozwijających się) to warunek konieczny skutecznych działań klimatycznych w nadchodzącej dekadzie.
Jednak warto mieć na uwadze, że odpowiedzialność krajów za zmianę klimatu nie jest rozłożona równomiernie. Kraje z grupy G20 (z wyłączeniem Unii Afrykańskiej) odpowiadały za 77% emisji w 2023 r. Dodanie Unii Afrykańskiej jako stałego członka G20 zwiększa ten udział jedynie o 5% – do 82%. Tymczasem liczba krajów wzrasta wówczas ponad dwukrotnie – z 44 do 99 – wynika z Emissions Gap Report 2024. Tegoroczne negocjacje na COP29 postawią więc na szali pytanie o to na ile i według jakich kryteriów państwa, które zbudowały swoje bogactwo na wysokoemisyjnych technologiach, gotowe są wesprzeć finansowo te o niskim dochodzie. Takie wsparcie jest konieczne, ponieważ bez niego kraje te nie zrealizują swoich planów klimatycznych, a już dziś ponoszą konsekwencje braku adaptacji do zmiany klimatu, za którą są odpowiedzialne w bardzo małym stopniu.
„Potrzeby finansowe są ogromne i rosną, we wszystkich obszarach – od ograniczania emisji, przez dostosowywanie się do zagrożeń klimatycznych, po radzenie sobie ze stratami i zniszczeniami. Analizy pokazują, że nowy cel musi sięgnąć co najmniej biliona dolarów, ale wiemy na pewno, że koszty braku działań będą znacznie wyższe. Do uzgodnienia jest wiele, ponieważ środki płynące do państw rozwijających się muszą być transparentnie i odpowiedzialnie zarządzane, dodatkowe w stosunku do pomocy rozwojowej. Nie mogą też generować długów – dla państwa słabo rozwiniętego pożyczki są obciążone zbyt dużym ryzykiem. Nie mówiąc już o tym, że wydatki na większość działań adaptacyjnych czy naprawianie szkód nigdy się wprost nie zwrócą, a są niezbędne dla ratowania zdrowia i życia ludzi. Dlatego większość wsparcia powinna mieć formę dotacji. A podstawą uzgodnień musi być znana od dawna zasada „zanieczyszczający płaci”. Ministrowie finansów, dyrektorzy generalni międzynarodowych korporacji, inwestorzy i bankierzy rozwojowi każdego dnia zarządzają bilionami dolarów. Nadszedł czas, aby przesunąć te strumienie finansowe z zależnej od paliw kopalnych gospodarki przeszłości w kierunku czystszej, zdrowszej, sprawiedliwej społecznie i bardziej odpornej na zagrożenia przyszłości. I zapewnić, że skorzystają na tym w pierwszej kolejności kraje najsłabiej rozwinięte i najbardziej narażone na skutki klimatycznego kryzysu, a także najuboższe i w różny sposób wykluczone grupy społeczne we wszystkich krajach świata” – powiedziała ekspertka Koalicji Klimatycznej i Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego, Urszula Stefanowicz.
Źródł: Koalicja Klimatyczna