Eksperci UPWr: zbiorniki zredukują falę wezbraniową, ale rzeki i tak wyleją

Zalane pole, fot. UPWr
Zalane pole, fot. UPWr
Czas2 min

Prof. Mirosław Wiatkowski, kierownik Zakładu Hydrologii i Gospodarki Wodnej Instytutu Inżynierii Środowiska UPWr, o tym jak walczyć z powodzią, o skuteczności zbiorników i polderów oraz planowaniu gospodarki wodnej.

Woda ponownie pokazała jak niebezpiecznym jest żywiołem i ponownie w wielu miejscach tę walkę z wielką wodę przegraliśmy. Panie profesorze, czy z powodzią można skutecznie walczyć?

Trzeba próbować. Jest kilka rzeczy, które możemy zrobić, by minimalizować straty. Przede wszystkim należy sprawnie obsługiwać infrastrukturę przeciwpowodziową i budować zbiorniki wodne i zarówno te retencyjne, które gromadzą wodę, jak i suche, które ją zatrzymują podczas wezbrania powodziowego. Dobrze zarządzane zbiorniki retencyjne redukują falę wezbraniową, często zapobiegają powodziom na dużą skalę. Podobnie suche zbiorniki przeciwpowodziowe.

Trzeba jednak pamiętać, że zbiorniki wodne z funkcją przeciwpowodziową charakteryzują się skutecznością kilkadziesiąt procent. Trudno oszacować to dokładnie, średnio od 30 do 60 procent. Ale gdyby zbiorników nie było, zwłaszcza nowych, tak jak zbiornik Racibórz na rzece Odrze, wybudowanych po 1997 roku, sytuacja Wrocławia mogłaby być gorsza niż to, co widzieliśmy 27 lat temu.

Ważne jest także właściwe zarządzanie pracą stopnia wodnego. Ponadto same urządzenia wodne nie wystarczą, ważny jest też odpowiednio wyszkolony człowiek. Dlatego powinniśmy zdobywać specjalistyczną wiedzę, kształcić, tak jak robimy to na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, specjalistów na kierunku inżynieria i gospodarka wodna, inżynieria środowiska, czy na nowym kierunku adaptacje do zmiany klimatu.

Proszę pamiętać, że sytuacja z powodzią jest taka, że ochrona przeciwpowodziowa musi opierać się na zarządzaniu zlewniowym. Czyli to co się dzieje powyżej od Wrocławia, np. w Raciborzu, Kędzierzynie-Koźlu, Krapkowicach, Opolu i Brzegu ma wielki wpływ na Wrocław itd.

wiatkowski.jpg
Prof. Mirosław Wiatkowski wraz z zespołem m.in. prognozuje powodzie i prowadzi badania nad ochroną przeciwpowodziową, fot. UPWr

Musimy także pamiętać, że to my zabudowaliśmy tereny dolin rzecznych, gdzie mieszkamy, a które były miejscami, gdzie rzeki od wieków wylewały.

Nie brzmi to optymistycznie.

Nie, ponieważ gospodarka wodna powinna uwzględniać całe spektrum powiązanych ze sobą czynników: od troski o ochronę przeciwpowodziową do dbania o rowy melioracyjne. Nie możemy przecież ich bez konsekwencji zabudowywać lub nie konserwować. W planowaniu gospodarki wodnej potrzebna wariantowość, taka żebyśmy byli gotowi na różne scenariusze, a inwestując widzieli możliwie najwięcej skutecznych rozwiązań. Budujmy też tam gdzie się da poldery, czyli obszary zalewowe na wypadek powodzi. Nie mówmy, że rozwiązania hydrotechniczne tylko pogłębiają problem. Na szczęście wiele zespołów hydrologów, hydrotechników, biologów, ekologów, ekonomistów prowadzi badania, które z powodzeniem mogą być wykorzystane przez zainteresowane strony do prowadzenia racjonalnej gospodarki wodnej.

Co może zrobić każdy z nas, by przyczynić się do ewentualnego zmniejszenia strat powodziowych?

Tych działań jest sporo. To właściwe odprowadzenie wód deszczowych z okolicy domu, dbałość o prawidłowe działanie rowów odwadniających, zabezpieczenie kanalizacji przed cofaniem się ścieków, przygotowanie domu na powódź (stosowanie osłon stałych, worków z piaskiem, czy przygotowanie rodziny do ewakuacji).

Źródło: UPWr