Rząd Danii wprowadzi pierwszy w Europie podatek węglowy od rolnictwa. Co istotne, udało się to osiągnąć po trwających 5-miesięcy negocjacjach z rolnikami i działaczami na rzecz środowiska. To nie jedyne zmiany w przemysłowej produkcji żywności z ostatnich dni.
Od 2030 r. duńscy rolnicy będą płacić 120 koron (16 euro) za tonę wyemitowanego ekwiwalentu dwutlenku węgla, a od 2035 r. kwota ta wzrośnie do 300 koron (40 euro). Rząd zamierza również m.in. przeznaczyć 5,3 mld euro na ponowne zalesienie 250 000 hektarów gruntów rolnych do 2045 r. oraz wykupić niektóre gospodarstwa w celu zmniejszenia emisji azotu.
Według ekspertów zmiany te oraz nowy podatek pozwoli obniżyć emisję z sektora rolnego o 1,8 mln ton w 2030 r., co umożliwi Danii osiągnięcie celu redukcji całkowitych emisji gazów cieplarnianych o 70 proc. do tego roku.
To nie jedyny pozytywny przykład zmian w rolnictwie z ostatnich tygodni. Wielka Brytania jako pierwszy kraj w Europie zakazała eksportu żywych zwierząt przeznaczonych do uboju. Władze zadeklarowały przy okazji, że chcą budować pozycję lidera dobrostanu zwierząt. Dotychczas z Wielkiej Brytanii eksportowano nawet do 2,5 miliona żywych zwierząt rocznie.
Zmiany sektora rolnictwa, zwłaszcza odchodzenie od przemysłowej produkcji zwierząt, to postulat, który coraz mocniej przebija się także w Unii Europejskiej. To dlatego, że taka forma produkcji żywności jest nie tylko związana z ogromnym cierpieniem zwierząt, ale także niszczeniem lokalnych zasobów przyrodniczych, obniżeniem jakości życia ludzi mieszkających w sąsiedztwie ferm oraz bardzo wysokimi emisjami gazów cieplarnianych (związanych głównie z wylesianiem pod uprawę pasz, emisjami metanu z procesów trawiennych etc.)
Tymczasem dziś w Polsce fermy emitujące odory, zanieczyszczenia powietrza, ziemi i wody, a także pobierające lokalnie ogromne ilości wody, powstają w zastraszającym tempie (od 2004 roku ich liczba wzrosła o 400 proc., a od początku 2023 roku w Polsce powstały 32 nowe przemysłowe fermy drobiu, a przynajmniej 23 czekają na ostatnie zgody). Mimo to, nie ma systemu analizowania ich skumulowanego wpływu na stan środowiska, regulacji odległości od zabudowań lub terenów chronionych, a protesty mieszkańców w sprawie ich budowy często kończą się fiaskiem.
Dlatego Koalicja Klimatyczna wraz z innymi organizacjami, a także naukowcami i ekspertami, apeluje o moratorium na budowę nowych ferm przemysłowych w Polsce jako wstęp do wprowadzenia zakazu ich budowy oraz wprowadzenie obowiązku zakupu do przedszkoli, szkół, placówek opiekuńczych i szpitali lokalnych produktów pochodzących z gospodarstw ekologicznych.
-Czy naprawdę chcemy być gigantem eksportu mięsa, jaj i mleka, a zacząć importować do Polski wodę? Bo właśnie w takim kierunku zmierza polskie rolnictwo – choć lepiej powiedzieć przemysł rolny, gdyż trzymanie zwierząt na gigantycznych fermach nie ma nic wspólnego z rolnictwem. Zakaz budowy nowych ferm należy wprowadzić jak najszybciej, jeśli myślimy interesem państwa, w którym wartości społeczne, etyczne i środowiskowe jeszcze cokolwiek znaczą. Po prostu nie stać nas na budowę nowych ferm przemysłowych – mówi Justyna Zwolińska, prawniczka specjalizująca się w zagadnieniach związanych z polityką jakości i ochroną środowiska, wykładowczyni na SGGW i SWPS, ekspertka Koalicji Żywa Ziemia.
Koalicja Klimatyczna apeluje także o rozpoczęcie rozmów na temat przyjęcia Paktu społecznego dla rolnictwa, który wyznaczał będzie kierunki działań dla stworzenia w naszym kraju takiego modelu rolnictwa, który zapewni rolnikom godziwe dochody, konsumentom zagwarantuje, że oferowana żywność będzie wysokiej jakości przy jednoczesnej redukcji presji na środowisko oraz obniżaniu emisji gazów cieplarnianych emitowanych przez ten sektor.
-To mit, że hodowla przemysłowa jest konieczna, by nas skutecznie wyżywić. Fermy przemysłowe skupiające dziesiątki czy setki tysięcy zwierząt – stłoczonych bez dostępu do naturalnego światła, ziemi, oparte w znacznej części na systemach klatkowych i dużym zużyciu zbóż paszowych – zmniejszają tak naprawdę nasze bezpieczeństwo żywnościowe. A zapotrzebowanie na zboża napędza dalszą intensyfikację w rolnictwie i hodowli. To błędne koło. Fermy przemysłowe są możliwe w utrzymaniu tylko dlatego, że koszty tak intensywnej produkcji są wciąż eksternalizowane i ponosimy je wszyscy. Powinniśmy pilnie rozmawiać na temat odejścia od takich ferm i zbudować system produkcji żywności i hodowli zwierząt, który zapewni bezpieczeństwo żywnościowe, godziwe wynagrodzenie dla polskich rolników i prawdziwie zadba o zwierzęta – dodaje Małgorzata Szadkowska, prezeska Compassion In World Farming Polska oraz ekspertka Koalicji Klimatycznej.
Przykład Danii i Wielkiej Brytanii pokazuje, że rolnictwo da się reformować tak, by zagwarantować dochody rolnikom, wysoką jakość żywności i zmniejszać koszty środowiskowe produkcji. Czas, by Polska i Europa, także zaczęły zmieniać się w ten sposób.
W czasie, gdy brytyjski rząd wprowadza zakaz transportu żywych zwierząt przeznaczonych na rzeź, polscy politycy ulegając lobbystom wielkich korporacji spożywczych nie potrafią zmienić prawa i wprowadzić uboju pastwiskowego, który ograniczyłby cierpienia tysięcy zwierząt hodowlanych. Podczas gdy rząd Danii, po konsultacjach z rolnikami, organizacjami przyrodniczymi i konsumenckimi, wprowadza instrumenty pozwalające na ograniczenie emisji gazów cieplarnianych z rolnictwa, polscy politycy oszukują rolników i rolniczki, że żadne działania w tym zakresie nie będą konieczne. Jako Koalicja Klimatyczna wzywamy przedstawicieli polskiego rządu, aby wreszcie spełnili swoje obietnice wyborcze i wspólnie ze wszystkimi zainteresowanymi bezpieczeństwem Polski rozpoczęli prace nad Paktem społecznym dla polskiego rolnictwa. Paktem, który nie tylko zagwarantuje bezpieczeństwo żywnościowe i klimatyczne Polek i Polaków, ale także zapewni uczciwe i godne dochody polskim rolnikom i rolniczkom – apeluje dr hab. Zbigniew M. Karaczun, profesor SGGW i ekspert Koalicji Klimatycznej.
Źródło: Koalicja Klimatyczna