Postęp w rolnictwie to zjawisko złożone i oprócz bezspornych korzyści niesie za sobą także zagrożenia – przestrzega prof. dr hab. Marek Marks, kierownik Katedry Agroekosystemów i Ogrodnictwa. Rozmowę przeprowadził Lech Kryszałowicz z prof. dr hab. Marek Marks z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Artykuł ukazał się również w kwietniowym wydaniu „Wiadomości Uniwersyteckich”.
Lech Kryszałowicz: Czym jest postęp naukowo-techniczny w rolnictwie?
Prof. Marek Marks: Postęp w rolnictwie polega na coraz dokładniejszym i pełniejszym wyjaśnianiu zachodzących w przyrodzie zjawisk i procesów oraz coraz lepszym prognozowaniu. Postęp techniczny w produkcji rolniczej wiąże się z wprowadzaniem do niej nowych bądź unowocześnionych maszyn, narzędzi i innowacyjnych technologii m.in. związanych z rolnictwem precyzyjnym czy rolnictwem 4.0. To także wykorzystanie w sposób doskonalszy istniejących zasobów agroekosystemów, zwłaszcza gleby. Postęp naukowo-techniczny jest domeną szczególnie rolnictwa konwencjonalnego, czyli przemysłowego, nastawionego na maksymalizację wydajności i zysk. Wydajność tę uzyskuje się w wyspecjalizowanych gospodarstwach, stosujących technologie produkcji oparte na dużym zużyciu przemysłowych środków produkcji i małych nakładach robocizny. Wiąże się to też z procesem specjalizacji, koncentracji i mechanizacji produkcji.
Jak rolnicy wdrażają innowacje w swoich gospodarstwach?
Postęp naukowo-techniczny w produkcji roślinnej to zjawisko wielowymiarowe i złożone. Zalicza się do niego kilka rodzajów postępów. Postęp biologiczny, czyli zwiększanie plenności odmian, inżynieria genetyczna, organizmy genetycznie modyfikowane, hodowla odpornościowa, lepsza jakość plonu. Postęp chemiczny, czyli syntetyczne nawozy, środki ochrony roślin, regulatory wzrostu. Ale to również postęp techniczny – nowoczesne narzędzia, maszyny, ciągniki, kombajny. Nie zapomnijmy o postępie organizacyjnym, czyli wielkości i kształcie pól, dostosowaniu pól do szerokości roboczej i ładowności rozrzutników, rozsiewaczy, opryskiwaczy itp. Jak widać, postęp w rolnictwie może odbywać się na wielu obszarach. Efektem postępu biologicznego i chemicznego jest wzrost wydajności uprawianych roślin, a postępu technicznego i organizacyjnego – wzrost wydajności pracy. W każdym przypadku poprawa efektywności gospodarowania.
Czyli same korzyści.
Niestety nie zawsze. Dynamiczny rozwój naukowo-techniczny w polskim rolnictwie, szczególnie po integracji z Unią Europejską, a zwłaszcza towarzysząca mu mechanizacja, chemizacja i specjalizacja produkcji, wywołują negatywne przekształcenia środowiska przyrodniczego i krajobrazu. Rolnik najczęściej nie zwraca na nie uwagi. Tymczasem produkcja rolnicza jest poważnym źródłem zanieczyszczeń i wielorakich form degradacji środowiska przyrodniczego. Generuje wiele zagrożeń, szczególnie dla różnorodności biologicznej i krajobrazowej.
Jakie zagrożenia dla środowiska przyrodniczego i krajobrazu powoduje intensyfikacja rolnictwa?
Lista tych zagrożeń jest bardzo długa. Wskażę tylko kilka najważniejszych. Są to: specjalizacja gospodarstw, czyli uprawa dwóch-trzech gatunków roślin lub hodowla jednego gatunku zwierząt. Powoduje to spadek liczby uprawianych gatunków i uproszczenie zmianowań roślin. Następne zagrożenie to zdominowanie produkcji roślinnej przez zboża, które stanowią w Polsce średnio 73–75 proc. struktury zasiewów, w niektórych gminach 80–85 proc., a w wyspecjalizowanych gospodarstwach nawet 100 proc. powierzchni gruntów ornych. Mała ilość i ubogi skład chemiczny resztek pożniwnych zbóż zakłóca procesy reprodukcji substancji organicznej w glebie. Kolejne zagrożenie to ignorowanie gospodarki płodozmianowej i upowszechnianie się monokultury ważniejszych roślin towarowych (m.in. pszenicy ozimej, rzepaku ozimego, kukurydzy). Intensyfikacja rolnictwa niesie za sobą nagminne zakwaszenie gleb połączone z ubytkiem substancji organicznej. Jej następstwem jest postępujące zubożenie składu gatunkowego dzikiej fauny i flory. To również skutek powszechnej chemicznej ochrony zasiewów przed chwastami, szkodnikami i chorobami. Nie możemy też pominąć zagrożenia wód powierzchniowych i podziemnych w wyniku przenikania do nich składników z nawozów oraz pozostałości środków ochrony roślin. Wprowadzenie maszyn i narzędzi rolniczych o dużych szerokościach roboczych przyspiesza prace polowe, lecz przyczynia się też do likwidacji zadrzewień i zakrzaczeń śródpolnych oraz miedz. To prowadzi do zaniku miejsc sprzyjających rozmnażaniu roślin i zwierząt oraz do znacznego ograniczenia różnorodności gatunkowej agroekosystemów. Kolejne następstwo to osuszanie oczek wodnych na skutek wprowadzania jednostronnie funkcjonujących systemów odwadniających. Do tego dochodzi jeszcze mechaniczne, niezamierzone ugniatanie gleb przez ciężkie kombajny, ciągniki i sprzęt towarzyszący. Wywołuje to w glebie niekorzystne zmiany właściwości fizycznych, chemicznych i biologicznych.
Czy są jakieś możliwości uniknięcia bądź ograniczenia tych zagrożeń środowiska?
Są. Najważniejsza z nich to wprowadzanie na szerszą skalę rolnictwa ekologicznego i zrównoważonego. Rolnictwo ekologiczne, oparte o gospodarkę naturalną, wykorzystuje zdobycze wiedzy o uwarunkowaniach ekologicznych i biologicznych produkcji rolniczej. Wyklucza stosowanie przemysłowych (syntetycznych) środków podstawowych i wspomagających. Chodzi tu o pestycydy i nawozy mineralne w produkcji roślinnej oraz pasze przemysłowe, antybiotyki i inne dodatki – w chowie i hodowli zwierząt. Godne polecenia są gospodarstwa działające według zasady zintegrowanej produkcji roślinnej i zwierzęcej. Charakteryzują się one optymalizacją nakładów i efektów oraz równowagą między produkcją rolniczą a środowiskiem. Coraz większego znaczenia nabierać też będzie rolnictwo regeneratywne. Szczególną uwagę zwraca się w nim na odbudowę i zachowanie substancji organicznej w glebie.
Który z tych systemów gospodarowania pan poleca?
Każdy z nich ma dzisiaj swoje ugruntowane miejsce w polskim rolnictwie. Ich funkcjonowanie zależy od wiedzy i umiejętności rolnika. Mając na uwadze wymogi dotyczące ochrony środowiska i względy produkcyjne, polecam rolnictwo integrowane. W tym systemie przemysłowe środki produkcji, czyli nawozy mineralne i pestycydy, stosuje się w umiarkowanych ilościach, aby wspomagać całokształt innych przedsięwzięć agrotechnicznych. System ten w harmonijny sposób wykorzystuje postęp techniczny i biologiczny w uprawie roślin i chowie zwierząt. Chroni jednocześnie środowisko przed skażeniami i zanieczyszczeniami pochodzenia chemicznego, gospodarczego itp.
Jaka przyszłość pana zdaniem czeka rolnictwo: dalsza intensyfikacja czy też kierunek ekologiczny?
Konieczność wyżywienia coraz większej liczby ludności z coraz mniejszej powierzchni przeznaczonej pod uprawy sprawia, że rolnictwo nie może zrezygnować z dalszej intensyfikacji produkcji. Stąd wzięły się protesty rolników w Polsce i w krajach unijnych związane z „zielonym ładem”. Funkcja produkcyjna rolnictwa jest najważniejsza, niezależnie od zagrożeń, które niesie z sobą postęp w uprawie roli oraz nawożeniu, ochronie i zbiorze roślin. Zagrożenia wynikające z intensywnej produkcji rolniczej trzeba mieć na uwadze, ograniczać ich negatywny wpływ lub, jeśli to możliwe, eliminować ze środowiska. Badania naukowe, prowadzone m.in. w Katedrze Agroekosystemów i Ogrodnictwa, dowodzą, że jest to możliwe bez szkody dla środowiska. Rolnik w swojej działalności korzysta z zasobów środowiska, a jednocześnie je kształtuje. Warto dostarczyć mu aktualnej, wiarygodnej, ale też łatwo dostępnej wiedzy w celu ułatwienia podejmowania właściwych decyzji w zakresie prowadzenia działalności rolniczej. Wiedza w rolnictwie z założenia ma sprzyjać poprawie innowacyjności i konkurencyjności, ale też przyczyniać się do racjonalnego wykorzystania środowiska przyrodniczego i rozwoju gospodarki żywnościowej.
Źródło: Uniwersytet Warmińsko-Mazurski